2014-10-03

Podróż Na końcu Europy

Opisywane miejsca: Lizbona, Sintra, Tomar, Guimaraes, Porto (2997 km)
Typ: Album z opisami

Czwartek-niedziela, 31.VII.-3.VIII.

Było to bardzo dawno temu, ale wciąż to świetnie pamiętam. W IV klasie podstawówki zaczęliśmy naukę geografii i dostaliśmy atlas, w którym na ostatniej stronie była mapa Europy. Wodząc po niej palcem oddawałem się marzeniom odbycia dalekich podróży. Szukałem najdalszych krańców Starego Kontynentu i zdecydowałem, że kiedyś koniecznie pojadę samochodem z Krakowa aż do dalekiej Lizbony. Od tamtych dni upłynęło sporo czasu, w trakcie którego odbyłem wiele dalszych podróży po świecie niż do Portugalii, ale Lizbona i Portugalia wciąż na mnie cierpliwie czekały. Okazja wreszcie nadarzyła się w sierpniu 2014-go roku i choć nie samochodem, lecz na pokładzie samolotu i to wraz z Mariolą wylądowaliśmy w Lizbonie…

Międzynarodowe lotnisko w Lizbonie położone jest dosyć blisko centrum miasta, więc bierzemy taksówkę i po kilkunastu minutach jesteśmy w naszym hotelu położonym w pobliżu przystanku metra Entre Campos.

Lizbona, ku naszemu wielkiemu zdziwieniu wita nas piękną, lecz dość chłodną pogodą, podczas gdy w tym samym czasie w Krakowie i Warszawie panują wręcz tropikalne upały. Wykorzystując sprzyjającą aurę dużo spacerujemy. Korzystamy z metra, którego, może pozazdrościć wiele miast na świecie oraz z usług autobusu turystycznego. 

 Cztery dni zwiedzania Lizbony utwierdza nas w przekonaniu, że stolica Portugalii jest miastem obdarzonym nie tylko urodą, ale również niezwykłym charakterem. Można tu spędzić wiele dni i nigdy człowiek się nie będzie nudził. Ponadto położenie miasta sprawia, że w zależności od tego, gdzie się człowiek znajduje, można odnieść wrażenie, że jest się w zupełnie innym mieście. Dzielnica Belém z promenadą nad rzeką Tejo oferuje piękne trasy spacerowe a także widok na kilka ikon Lizbony, takich jak Torre de Belém, pomnik Odkrywców czy klasztor Hieronimitów. W tym uroczym otoczeniu spróbowaliśmy naszych sił w poruszaniu się segwayem czyli dwukołowym wózkiem komputerowo wyczulonym na ludzka intuicje - dużo zabawy i niezapomniane wrażenia.

 Stare centrum Lizbony to jej osobny ciekawy rozdział. Po wąskich i krętych uliczkach przeciskają się stare wagoniki tramwajowe nierzadko pnąc się ostro pod górę, bowiem miasto położone jest na wzgórzach. Z wyższych partii miasta można zobaczyć czerwone dachy starych kamienic, spośród których często wyłaniają się mniejsze i większe place z fontannami.

 Amatorzy nowoczesnej architektury napewno nie będą zawiedzeni okolicą, w której jest położone Oceanario de Lisboa. Niestety nasz limit szczęścia jeśli chodzi o pogodę w tym momencie się zupełnie wyczerpał, gdyż zaniosło się od chmur i deszczu. W takiej sytuacji objechaliśmy tylko ten rejon miasta nie wysiadając z autobusu. A jak na ironię losu gdy dojechaliśmy do centrum, to przestało padać i wyszło słońce. 

 Miłośnicy starych zamków będą niewątpliwie mogli docenić Zamek św. Jerzego dumnie spoglądającego z wysokiego wzgórza na Lizbonę. Z małej warowni został on zmieniony w wielką twierdzę w X wieku przez Maurów chcących w ten sposób zabezpieczyć miasto przed prącymi z północy oddziałami katolickimi. Wielka twierdza została jednak zdobyta w 1147 roku, a złożyły się na to niewątpliwie dwa czynniki. Pierwszy z nich wynikał z faktu, że podążające drogą morską z Anglii wojska Drugiej Krucjaty udzieliły wsparcia oddziałom portugalskim oblegającym miasto. Drugi nawiązuje do legendy, według której rycerz Martim Moniz zauważył, że Maurowie usiłują zamknąć otwarte wrota i poprowadził szarżę na bramę po czym rzucił się swoim ciałem między wrota uniemożliwiając tym samym ich domknięcie. Swój bohaterski czyn przepłacił życiem, ale dzięki niemu zdobyto zamek.

 W starym powiedzeniu "Nie wszystko złoto, co się świeci z góry" jest wiele prawdy, gdy zobaczymy kościół São Roque, który z zewnątrz jest wręcz niezauważalny, ale gdy przejdziemy przez próg wrażenie jest niesamowite. Ołtarze zdobione rzeźbami i kapiące od złota, obrazy i murale, jednym słowem przepych, przepych, przepych…

  • Wieża Belem w Lizbonie
  • Wieża Belem w Lizbonie
  • Belem, nad rzeką Tejo
  • Dachy Lizbony
  • Dachy Lizbony
  • Dachy Lizbony
  • Dachy Lizbony
  • Dworzec kolejowy w Lizbonie
  • Lizbońskie fontanny
  • Klasztor Hieronimitów w Lizbonie
  • Klasztor Hieronimitów w Lizbonie
  • Klasztor Hieronimitów w Lizbonie
  • Ach te krużganki
  • Klasztor Hieronimitów w Lizbonie
  • Klasztor Hieronimitów w Lizbonie
  • Lew stoi na straży
  • Ach, te kafelki!
  • Ach, ten strop!
  • Klasztor Hieronimitów w Lizbonie
  • Grobowiec Vasco da Gamy
  • Katedra w Lizbonie
  • Katedra w Lizbonie
  • Katedra w Lizbonie
  • Muzeum Marionetek w Lizbonie
  • Muzeum Marionetek w Lizbonie
  • Pomnik Odkrywców w Lizbonie
  • Praça do Comércio w Lizbonie
  • Kościół São Roque w Lizbonie
  • Kościół São Roque w Lizbonie
  • Kościół São Roque w Lizbonie
  • Kościół São Roque w Lizbonie
  • Kościół São Roque w Lizbonie
  • Ulice Lizbony
  • Lizbońskie tramwaje
  • Lizbońskie tramwaje
  • Lizbońskie tramwaje
  • Lizbońskie tramwaje
  • Lizbona nowoczesna
  • Ulice Lizbony
  • Windą bliżej, zwłaszcza w Lizbonie
  • Winda Santa Justa i ruiny Igreja do Carmo
  • Zamek São Jorge w Lizbonie
  • Zamek São Jorge w Lizbonie
  • Zamek São Jorge w Lizbonie
  • Zamek São Jorge w Lizbonie

Poniedziałek-wtorek, 4-5.VIII.

W Lizbonie jest co robić, ale ponieważ chcemy zobaczyć również inne miejsca w Portugalii, więc po śniadaniu bierzemy taksówkę i jedziemy na lotnisko odebrać samochód, bo w dalszą wędrówkę po Portugalii udamy się już własnym środkiem lokomocji. 

Wynajmowanie samochodu w obcym kraju zawsze jest dla mnie ciut stresujące. Odbierając samochód zawsze trzeba się dobrze przyglądnąć i sprawdzić czy nie ma jakichś uszkodzeń, bo człowiek nie chce później płacić za nieswoje szkody. W różnych krajach wypożyczalnie samochodów różnie do tego podchodzą. W jednych przymykają oko na  drobniejsze zadrapania, podczas gdy w innych po oddaniu oglądają samochód przez szkło powiększające. Tu na szczęście panuje większy luz, więc nieco odprężony wsiadam za kierownicę i ostrożnie nawiguję wyjeżdżając z parkingu. Pierwsze 20 km jest najbardziej stresujące, bo człowiek nie zna lokalnych zwyczajów na drodze, bo nie wie jak się zachowa jego samochód i co najgorsze, bo nie zna się miasta. Mam na szczęście znakomitego nawigatora w postaci Marioli uzbrojonej w mapę i aż 2 GPS'y. 

Po kilkunastu minutach, gdy okazało się, że GPS'y nas sprawnie prowadzą po wielopiętrowych rozjazdach a portugalscy kierowcy wcale nie przypominają innych południowców za kierownicą, pierwsze emocje opadają i mogę się zacząć cieszyć ładnymi widokami. Nasz mały Peugeot z silnikiem diesla okazał się całkiem sympatycznym pojazdem i jest następnym argumentem, który powoli rewiduje moje wieloletnie nienajlepsze nastawienie do francuskiej motoryzacji.

Naszym następnym punktem docelowym jest Sintra, lecz po drodze zatrzymujemy się w Queluz aby zobaczyć tutejszy  Pałac Królewski z XVIII wieku w stylu rokoko. Sam pałac jest iście wspaniały, ale co zwróciło naszą szczególną uwagę to ogrody z wielkimi misternie zdobionymi fontannami i stumetrowej długości kanałem, którego wewnętrzne i zewnętrzne ściany pokryte są ozdobnymi kafelkami ceramicznymi. Coś wspaniałego!!

Sintra wita nas pajęczyną wąskich, krętych i stromych uliczek. GPS nas dzielnie prowadzi do celu i okazuje się, że nasz hotel mieści się w samym centrum tego uroczego miasteczka. Zostawiamy bagaże i od razu udajemy się wąskimi serpentynami na wzgórze, na którym stoją ruiny VIII-wiecznego zamku Maurów. Sceneria jest wspaniała. Z murów zamku widać rynek, na nim Pałac Królewski z XV wieku, a na pobliskim wzgórzu w oczy rzuca się jeszcze jeden zamek - Pałac Pena. Chociaż jego historyczna wartość jest nieporównywalnie mniejsza niż Pałacu Królewskiego, to jego styl, rozmach, wystrój i położenie budzą zachwyt. 

W pobliżu Sintry są jeszcze 2 miejsca, które znalazły się na naszej liście: Klasztor Kapucynów z 1560 roku i Cabo da Roca. Klasztor nawiązuje do prostoty i kwintesencji egzystencji. Jest niezwykle surowy lecz położony w boskim miejscu. Cabo de Roca to najdalej na zachód wysunięty punkt kontynentalnej Europy (de facto ciut dalej na zachód położony jest przylądek Latrabjarg na Islandii) - miejsce doniosłe nie tylko z geograficznego punktu widzenia, lecz również piękne krajobrazowo - urokiem porównałbym je z Przylądkiem Dobrej Nadziei. 

Wracamy do hotelu, a tu się okazuje, że cały miniaturowy podziemny parking hotelowy jest już wypełniony po brzegi. Musimy szukać szczęścia na ulicy, a to nie jest łatwe. Aby wyjechać z hotelowego parkingu wjeżdżam na wąską i stromą uliczkę, która o dziwo zwęża się jeszcze bardziej. Nie da się za bardzo zwolnić aby nie nadwyrężać sprzęgła. Miniaturowy Smart na autostradzie w USA wygląda, jak wózek dziecięcy z własnym napędem, ale tu pewnie by się zaprezentował jak rasowy pełnowymiarowy samochód. Co robić? Inni tędy pewnie też już przejeżdżali, więc i ja dam radę. Raz kozie śmierć! Prawym lusterkiem minąłem kamienicę o parę centymetrów, podczas gdy lewym lekko szurnąłem po ścianie domu. Ufff! Udało się, jestem po drugiej stronie. Samochód zaparkowałem około kilometra od hotelu, ale Sintra jest tak piękna, że mały spacerek to prawdziwa przyjemność, zwłaszcza, że parkowanie na hotelowym parkingu do łatwych czynności też nie należy.

  • Queluz, Pałac Królewski z XVIII w.
  • Queluz, Pałac Królewski z XVIII w.
  • Queluz, Pałac Królewski z XVIII w.
  • Queluz, Pałac Królewski z XVIII w.
  • Queluz, Pałac Królewski z XVIII w.
  • Queluz, Pałac Królewski z XVIII w.
  • Queluz, Pałac Królewski z XVIII w.
  • Cabo da Roca
  • Cabo da Roca
  • Klasztor Dos Capuchos
  • Klasztor Dos Capuchos
  • Klasztor Dos Capuchos
  • Sintra, Zamek Maurów
  • Sintra, Zamek Maurów
  • Sintra, Zamek Maurów
  • Sintra, Zamek Królewski
  • Sintra, Zamek Królewski
  • Sintra, Zamek Królewski
  • Sintra, Zamek Królewski
  • Zamek Pena w Sintrze
  • Zamek Pena w Sintrze
  • Zamek Pena w Sintrze
  • Sintra

Środa, 6.VIII.

Rano, po śniadaniu na balkonie, skąd mamy piękny widok na mauretański zamek, wyruszamy dalej na północ. Na nocleg zatrzymamy się w Fatimie, ale wcześniej zwiedzamy wspaniały klasztor-twierdzę Templariuszy w Tomar. 

Zakon Templariuszy miał niezwykle barwną historię. Został on założony w 1120 roku jako Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, lecz wkrótce okazało się, że śluby ubóstwa i nazwa zakonu są dobre tylko na papierze, gdyż dzięki wprawnemu władaniu mieczem i wielkim talentom finansowym Templariusze stali się najbogatszym zakonem w Europie a ich dłużnikiem był nawet król Francji Filip Piękny. Z perspektywy czasu można by dziś powiedzieć, że potęga zakonu załamała się pod ciężarem ich własnego bogactwa i rosnącej potęgi militarnej, gdyż król Filip nie mogąc sprostać finansowym żądaniom zakonu uknuł sieć intryg i przy poparciu Watykanu rozwiązał zakon w 1311 roku. Wielu rycerzy zakonu znalazło śmierć na stosie a do dzisiejszego dnia krążą legendy o niebotycznych skarbach Templariuszy ukrytych gdzieś przed wieloma wiekami. Poszukiwacze skarbów szukają ich po całym świecie nie zdając sobie nawet sprawy, że są one całkiem blisko i jawne w postaci wspaniałej spuścizny kulturalnej jakimi są dziś wciąż ocalałe budowle Templariuszy takie, jak Klasztor Zakonu Chrystusa w Tomar, który Templariusze wybudowali w 1160 roku. Ten wspaniały klasztor-twierdza powstał jako budowla romańska, lecz w XV i XVI wieku uzupełniono dekoracje już w stylu renesansowym. Trzeba wielu godzin by móc zkontemplować tę wspaniałą budowlę, która jest niewątpliwie jednym z najwspanialszych skarbów Templariuszy.

Teraz udajemy się do Fatimy. Gdy przyjeżdżamy do hotelu, miła recepcjonistka wręczając nam kluce do naszego pokoju od razu poinformowała nas o której godzinie jest różaniec w Sanktuarium. Nabożeństwo różańcowe wraz z procesją trwało grubo ponad godzinę i było odprawiane w 5 językach a ostatnim był polski. Wówczas jakby tłum się nagle ożywił i zewsząd zabrzmiały słowa modlitwy w naszym języku. Było to bardzo miłe przeżycie dla nas jako Polaków, ale również jako katolików. Myślę, że także i dla wyznawców innych religii taka codzienna zbiorowa modlitwa na placu przed Sanktuarium może być duchowym przeżyciem, podobnie, jak dla nas niezwykłym doświadczeniem było Ganga Aarti w Varanasi w Indiach.

Czwartek, 7.VIII.

Postanawiamy uczynić z Fatimy małą bazę wypadową i dziś wyruszamy na wycieczkę, której celem są: Batalha z pięknym klasztorem Santa Maria da Victoria, Nazare - nadmorski kurort z pięknymi plażami, na których okoliczni rybacy, a raczej ich żony suszą świeżo złowione ryby i Alcobaça, gdzie jest wspaniały klasztor Cystersów. Pogoda jest trochę zmienna, ale ponieważ część naszej dzisiejszej wycieczki polega na zwiedzaniu zabytków architektury, to nie narzekamy na nieco gorszą aurę. 

Gdy pochmurna pogoda nieco przytępia nasze zmysły to w Portugalii zawsze można liczyć na orzeźwiający  zastrzyk w postaci przepysznej kawy, która jest tu dostępna na każdym kroku. Nieco gorzej ma się jednak sprawa, gdy spragniony turysta chce nabyć butelkę zwykłej wody… Jeśli już człowiek znajdzie takie miejsce, to powinien zrobić dobry zapas tego towaru. W Portugalii nikt z głodu nie umrze, ale okaże się, że jeśli głód nam zacznie doskwierać przed godziną 19:30, to na żaden elegancki posiłek nie można liczyć. Owszem, dania szybkiej obsługi są dostępne większą część dnia, ale do stylu i wykwintności ich odpowiedników w sąsiedniej Hiszpanii bardzo im daleko. Ogólnie jedzenie w Portugalii bardzo nas zawiodło, ale na szczęście była to jedyna rzecz, która nas w tym kraju zawiodła.

  • Zamek Templariuszy w Tomar
  • Zamek Templariuszy w Tomar
  • Zamek Templariuszy w Tomar
  • Klasztor Templariuszy w Tomar
  • Klasztor Templariuszy w Tomar
  • Klasztor Templariuszy w Tomar
  • Klasztor Templariuszy w Tomar
  • Charola,  Kosciół Templariuszy w Tomar
  • Charola,  Kosciół Templariuszy w Tomar
  • Charola,  Kosciół Templariuszy w Tomar
  • Charola,  Kosciół Templariuszy w Tomar
  • Klasztor Templariuszy w Tomar
  • Klasztor Templariuszy w Tomar
  • Klasztor Templariuszy w Tomar
  • Klasztor Templariuszy w Tomar
  • Klasztor Templariuszy w Tomar
  • Tomar
  • Klasztor w Alcobaça z 1262 roku
  • Klasztor w Alcobaça, nawa główna
  • Klasztor w Alcobaça, nawa boczna.
  • Klasztor w Alcobaça z 1262 roku
  • Klasztor w Alcobaça z 1262 roku
  • Klasztor w Alcobaça z 1262 roku
  • Klasztor w Alcobaça z 1262 roku
  • Klasztor w Alcobaça z 1262 roku
  • Nazare
  • Nazare
  • Nazare
  • Nazare
  • Nazare
  • Klasztor Santa Maria da Vitória w Batalha
  • Klasztor Santa Maria da Vitória w Batalha
  • Klasztor Santa Maria da Vitória w Batalha
  • Klasztor Santa Maria da Vitória w Batalha
  • Klasztor Santa Maria da Vitória w Batalha
  • Klasztor Santa Maria da Vitória w Batalha
  • Klasztor Santa Maria da Vitória w Batalha
  • Klasztor Santa Maria da Vitória w Batalha
  • Klasztor Santa Maria da Vitória w Batalha
  • Klasztor Santa Maria da Vitória w Batalha
  • Klasztor Santa Maria da Vitória w Batalha
  • Klasztor Santa Maria da Vitória w Batalha
  • Klasztor Santa Maria da Vitória w Batalha
  • Klasztor Santa Maria da Vitória w Batalha
  • Fatima
  • Fatima

Piątek, 8.VIII.

Dziś robimy następny duży skok na północ. Trasa wynosząca 280 km mija nam szybko, gdyż autostrady w Portugalii są imponujące. Mijamy urocze miasteczko Ponte de Lima i jedziemy jeszcze wąską i krętą drogą do Facha, miejscowości położonej na portugalskiej wsi. Tu jednak nasz GPS jest bezradny i skierowuje nas mylnie na jakąś polną drogę, która jeszcze na dodatek pnie się ostro pod górę. Udaje nam się jednak znaleźć wystarczająco dużo miejsca aby nawrócić i wracamy do asfaltowej drogi. A tu jak za dawnych czasów postępujemy w myśl zasady: "koniec języka za przewodnika". Gdy już o języku mowa, to muszę przyznać, że o ile w Brazylii byłem się w stanie porozumieć po hiszpańsku, to tu w Portugalii jest to o wiele bardziej problematyczne. W Brazylii nie tylko ludzie rozumieli co do nich mówiłem, ale również ja byłem w stanie uchwycić sedno tego, co mówili do mnie, bo czasem oba języki na moje ucho brzmiały bardzo podobnie. Ale tu bariera językowa wydawała się o wiele większa, chyba, że ktoś znał hiszpański. Po krótkich dyskusjach udaje nam się jednak trafić na miejsce. A tu mała niespodzianka. B&B, do którego przyjechaliśmy okazuje się być stylowym dworem z XVIII wieku. Grube kamienne mury, stylowe wnętrza, piękny ogród to to, czego nam teraz potrzeba po kilkudniowej pogoni za zabytkami.

Złapawszy oddech po podróży w relaksującym otoczeniu jedziemy do Ponte de Lima. Spacerujemy po uroczym miasteczku a gdy mija zaczarowana godzina 19:30 przechodzimy po moście z czasów rzymskich do polecanej nam przez właściciela zajazdu restauracji. Chcemy zapoznać się z lokalnymi przysmakami i zamawiamy pieczone papryki, smażone sardynki, sałatkę z dorsza i churaço z grilla a do tego białe wytrawne porto. Może to kwestia uroczego otoczenia, może tajemnica tkwiła w białym porto, ale posiłek wyjątkowo nam smakował…

Sobota, 9.VIII.

Przed śniadaniem pływamy w basenie a po posiłku jedziemy do parku Peneda-Geres. Trasa biegnie przez malowniczy górzysty teren pośród rozłożonych tarasowo winnic. W Soajo oglądamy niezwykłe kamienne spichlerze z XVII wieku. Z podobnym sposobem przechowywania zboża spotkaliśmy się wcześniej na Celebesie u ludu Tana Toraja, lecz te w odróżnieniu od tamtych są kamienne. Widok w każdym razie osobliwy i ze wszech miar warty takiej wycieczki. Później jedziemy do Barcelos. W tym starym miasteczku narodziła się legenda o kogucie, który ożył by udowodnić w ten sposób niewinność niesłusznie skazanego na śmierć pielgrzyma. I tak, jak w Krakowie można wszędzie nabyć pamiątkową figurkę Smoka Wawelskiego, to tu na każdym kroku są kolorowe koguty. Oczywiście nabyliśmy kilka…

Na kolację udajemy się do tej samej restauracji, co wczoraj, lecz tym razem zamawiamy dorsza i kozę, o butelce białego porto nawet nie wspominam…

  • Most rzymski w Punte de Lima
  • Most rzymski w Punte de Lima
  • Wakacje po europejsku
  • Barcelos
  • Braga
  • Braga, Katedra
  • Braga, Pałac Biskupi
  • Braga
  • Braga, Santuário do Sameiro
  • Pałac książąt Braganza w Guimarães
  • Pałac książąt Braganza w Guimarães
  • Pałac książąt Braganza w Guimarães
  • Pałac książąt Braganza w Guimarães
  • Spichleże w Soajo
  • Spichleże w Soajo
  • Spichleże w Soajo
  • Północna Portugalia
  • Północna Portugalia

Niedziela - czwartek, 10-14.VIII.

Lądując w Lizbonie mieliśmy bardzo ambitne plany objechania całej Portugalii łącznie z samym południem, ale w miarę podróżowania po tym kraju powoli spuszczaliśmy z tonu. Gdy dojechaliśmy do Ponte de Lima, to już wiedzieliśmy, że na Porto zakończymy zwiedzanie i wrócimy tylko na nocleg do Lizbony. W drodze do Porto zahaczamy jeszcze o Braga i Guimarães . Oba miasta pełniły w przeszłości ważne funkcje administracyjne i przez wielu historyków uważane są jako kolebka Portugalii, coś jak nasze Gniezno. Niestety pogoda nam nie dopisuje, więc skupiamy się tylko na najważniejszych gmachach i kierujemy się do Porto.

Naszą podróż po Portugalii zaczęliśmy od Lizbony, do której z miejsca zapałaliśmy wielką sympatią, a kończymy na Porto, które od razu uwiodło nas swoim urokiem. O Porto wiedzieliśmy mniej niż o Lizbonie, więc może poniekąd dlatego to miasto zrobiło nam taką miłą niespodziankę swoim urokiem. Punktem wyjścia uroku Porto jest jego położenie. Między dwoma wysokimi i urwistymi brzegami przecina się rzeka Douro, która nieopodal wpada do Atlantyku. Nad rzeką wznoszą się piękne mosty, wśród których są 2 zasługujące na szczególną uwagę. Ponte Luis I oddany do użytku w 1886 roku został zaprojektowany przez Teophile'a Seyriga, wieloletniego współpracownika Gustave'a Eiffela. De facto Eiffel też wziął udział w konkursie na most, lecz rada miejska wybrała projekt Seyriga, gdyż zaoferował za tę samą samą cenę most z dwiema kondygnacjami. Drugi most to Arrabida, który w chwili oddania go do użytku w 1963 roku mógł się pochwalić najdłuższym betonowym przęsłem na świecie. Niedaleko mostu Ludwika I jest most Dona Maria, który wyszedł z pracowni Eiffela, lecz choć sam Eiffel podpisał się pod nim, to de facto był on również dziełem Seyriga.

Hotel, w którym się zatrzymaliśmy jest położony kilka kilometrów od starego śródmieścia. Zastanawiamy się więc czy poruszać się komunikacją miejską tak, jak po Lizbonie, czy tez posłużyć się własnym samochodem i doświadczyć miasta od tej strony. Postanawiamy poruszać się samochodem… Z reguły poruszanie się autostradą gwarantuje łatwą nawigację, ale nie w przypadku Porto, gdzie ilość zjazdów na i wjazdów na kilometr autostrady bije chyba wszelkie rekordy. Nim panienka z GPS'u skończy podawać nazwę zjazdu lub ulicy, gdzie trzeba zjechać, to często już jest za późno. Ale przyjmujemy to z humorem i brniemy do celu. 

Czasem, jak to w życiu bywa, przez przypadek właśnie dzięki pobłądzeniu trafiamy w miejsce, do którego pewnie nie trafilibyśmy łatwo chcąc tam dojechać. W ten sposób znaleźliśmy się w jednej z najstarszych wytwórni porto. Pouczająca to była wizyta. Po degustacji kilku gatunków robimy małe zakupy i jeszcze rozglądamy się po terenie wytwórni. I jakie było nasze zdziwienie, gdy w kompleksie winiarni znajdujemy polski konsulat! Polskie służby dyplomatyczne wiedzą jak się ustawić.

Ostatecznie postanawiamy zostać do samego końca w Porto i wcześnie rano wyruszyć do Lizbony by zdążyć na samolot. Zadowoleni przybywamy na lotnisko, a tu się okazuje, że mieliśmy sporo szczęścia, gdyż źle odczytaliśmy godzinę odlotu i de facto samolot odlatywał o godzinę wcześniej… Może to nawet lepiej, bo przynajmniej się nie spieszyliśmy i nie denerwowaliśmy. A swoją drogą, to już druga podobna przygoda w ciągu ostatnich 2 lat. 2 lata temu w Bangkoku pomyliliśmy lotniska, ale to już inna historia.

Portugalia dostarczyła nam wielu niezapomnianych wrażeń i spędziliśmy tu wspaniałe 2 tygodnie. Moje marzenie z dziecięcych lat zobaczenia tego pięknego kraju na krańcu Europy wreszcie po wielu latach się spełniło.

  • Dworzec kolejowy São Bento w Porto
  • Dworzec kolejowy São Bento w Porto
  • Dworzec kolejowy São Bento w Porto
  • Katedra w Porto
  • Katedra w Porto
  • Katedra w Porto
  • Porto z góry
  • Most Ludwika I
  • Most Ludwika I
  • Most Ludwika I
  • Kawiarnia w Porto
  • Nad rzeką Douro
  • Nad rzeką Douro
  • Nad rzeką Douro
  • Nad rzeką Douro
  • Nad rzeką Douro
  • Nad rzeką Douro
  • Kościół Santa Catarina w Porto
  • Kościół Santa Catarina w Porto
  • Kościół Santa Catarina w Porto
  • Kościół Santa Catarina w Porto
  • Kościół Santa Clara w Porto
  • Kościół Santa Clara w Porto
  • Kościół Santa Clara w Porto
  • Kościół Santa Clara w Porto
  • Ulice Porto
  • Ulice Porto
  • Ulice Porto
  • Porto
  • Porto
  • Porto
  • Porto
  • Porto w Porto

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. lmichorowski
    lmichorowski (18.01.2016 22:24) +1
    Z dużą przyjemnością jeszcze raz obejrzałem Twoją portugalską relację. W ubiegłym roku zrobiliśmy sobie dość dużą objazdówkę po tym pięknym kraju i wiele miejsc z Twojej galerii mieliśmy okazję odwiedzić w realu. Pozdrawiam. :)
  2. avill
    avill (26.12.2014 20:41) +1
    Bardzo przyjemnie powspominałam moją podróż po Portugalii. Świetny opis i zdjęcia.
    Pozdrawiam
  3. s.wawelski
    s.wawelski (08.12.2014 20:47) +1
    Mysle, ze masz troche racji, zwlaszcza jezeli wezmiemie sie pod uwage, ze sasiednia Hiszpania jest niekoniecznie bogatsza czy ladniejsza, ale napewno jest bardziej znana w swiecie. Mnie to akurat nie przeszkadza, bo w ten sposob mam poczucie, ze widzialem cos bardziej unikalnego :-)
  4. koziolkipoz
    koziolkipoz (08.12.2014 20:25) +1
    Hej Tomku przebieglam przez Twoja Portugalie w tempie blyskawicznym - zdjecia piekne - pogoda widac dopisywala, odczucia pewnie przyjemne po krotkiej tam wizycie. Czy nie wydaje Wam sie ze sama Portugalia jest zbyt slabo rozreklamowana w swiecie-- ja bylam wieloma miejscami tam zachwycona .
    Pozdrawiam
  5. olaf43
    olaf43 (25.11.2014 20:52) +1
    Super wyprawa, bardzo chcę pojechać do Portugalii, może kiedyś mi się uda :)
    pozdrawiam...
  6. s.wawelski
    s.wawelski (17.11.2014 20:33) +2
    U mnie pogoda tez byla zmienna, ale ja bylem 5 razy dluzej, wiec zawsze cos niecos moglem wybrac :-)
  7. lmichorowski
    lmichorowski (17.11.2014 20:08) +2
    Z dużym zainteresowaniem i prawdziwą przyjemnością zapoznałem się z Twoją, jak zwykle świetnie przygotowaną, relacją. O Portugalii myślę od paru dobrych lat, ale jakoś się nie udało nam jeszcze tam dotrzeć. Ale mam ciągle nadzieję i wielki apetyt na ten kraj, który pobudzają takie zdjęcia, jak Twoje. Niedawno obejrzałem relację Jolrop z podróży po Portugalii. Niestety, towarzyszyła jej deszczowa aura, ale i tak było ciekawie. Pozdrawiam. :)
  8. s.wawelski
    s.wawelski (13.11.2014 20:55) +2
    Bialego czy czerwonego?
  9. treize
    treize (13.11.2014 20:24) +4
    Udało i mnie się obejrzeć wszystkie zdjęcia.Kieliszeczek porto potrafi zdziałać cuda....;)
  10. pt.janicki
    pt.janicki (11.11.2014 10:26) +2
    ...dobre to porto było! A i krańce Europy mogły się podobać ... :-) ...
  11. pt.janicki
    pt.janicki (10.11.2014 22:34) +2
    ...ja tu jeszcze, Smoku, wrócę! Jakże bym mógł odmówić sobie kieliszka porto? Tym bardziej, że i samo miasto weszło w historię następnego pokolenia naszej rodziny -

    http://kolumber.pl/photos/show/81177

    ... :-) ...

  12. renata-1
    renata-1 (05.11.2014 16:50) +2
    wspaniała podróż, pozdrawiam
  13. marger22
    marger22 (05.11.2014 13:08) +3
    Wreszcie się Kolumberowi poprawiło i można było bez nerwów nacieszyć się Smoku Twoją podróżą i ocenić zdjęcia. Przepyszna i to nie tylko ze względu na zawartość beczek ;)
  14. latyn20
    latyn20 (05.11.2014 8:38) +3
    Rozłożyłem sobie przyjemność degustacji Twojej podróży na dwa dni. Na koniec zostawiłem opis podróży, aksamitny, elegancki, z długim finiszem, równający w tym względzie do wykwintnych rodzajów porto...
  15. s.wawelski
    s.wawelski (03.11.2014 18:22) +1
    Tak, wykorzystalem okazje :-)
  16. iwonka55h
    iwonka55h (03.11.2014 18:21) +1
    no, widzę porządeczek się zrobiło.
  17. hooltayka
    hooltayka (03.11.2014 6:05) +2
    Pięknie jest na końcu Europy.
    Wspaniała podróż.Porto dla mnie najpiękniejsze.
    Sporo zobaczyłeś przez dwa tygodnie.
    Mam nadzieję,że uporasz się z kłopotami technicznymi i zmienisz też wizytówkę podróży.
    Pozdrawiam-)
  18. pt.janicki
    pt.janicki (26.10.2014 20:36) +3
    ...pewnie zresztą te języki coraz bardziej się docierają, co było zwłaszcza wczoraj widać, gdy głównie brazylijsko-hiszpański Real rozgromił katalońską Barcelonę ... :-) ...
  19. s.wawelski
    s.wawelski (26.10.2014 20:19) +2
    No coz, on sie przez pomylke uczyl zupelnie innego jezyka. A poniewaz bylo to w czasach, w ktorych srodki audio-wizualne byle jeszcze w powijakach, to pewnie nie opanowal zbyt dobrze fonetyki :-) Gdyby sie jeszcze nauczyl wersji brazylijskiej portugalskiego, to moze by sie jeszcze i dogadal :-) Ja w kazdym razie z moim hiszpanskim latynoskim jakos w Brazylii przezylem :-)
  20. pt.janicki
    pt.janicki (26.10.2014 20:12) +2
    ...a co do porozumiewania się w językach z Półwyspu Iberyjskiego, to i jak wynika z Twojej, Smoku, realcji miałeś świadomość pewnych w nich róznic. Nie tak jak profesor Paganel Z "Dzieci kapitana Granta" Verne'a, który nauczył się portugalskiego myśląc, że opanowuje hiszpański...
  21. iwonka55h
    iwonka55h (25.10.2014 15:05) +3
    Smoku, piękna podróż, cieszę się, że tak Ci się ułożyły sprawy, że daliście radę pojechać do Portugalii. Cieszę się również, że jakimś cudem K. zadziałał i mogłam obejrzeć podróż plusując ją przy okazji.
  22. jolrop
    jolrop (23.10.2014 21:04) +4
    Niestety nie jestem w stanie obejrzeć zdjęć, Kolumber wybitnie mi rzuca kłody pod nogi, przyjął kilka + i koniec tego dobrego:). Tomku:) Też byłam w czasie tych wakacji w Lizbonie i Sintrze, piękne miejsca. Gratuluję podróży i pięknych, widzę to na miniaturkach zdjęć, relacja jak zawsze warta przeczytania. Pozdrawiam.
  23. przedpole
    przedpole (15.10.2014 7:25) +5
    Piękny ten Portugal. Europejska I liga. Pozdrawiam
  24. renata-1
    renata-1 (14.10.2014 11:31) +3
    chciałam zacząć własną podróż, ale Kolumber odmawia współpracy, więc postanowiłam zrekomensować sobie to spacerkiem po Lizbonie i też odmawia współpracy. To może chociaż pozdrowienia przekażę
  25. s.wawelski
    s.wawelski (13.10.2014 22:32) +4
    Marger: niestety Kolumber nam sie zupelnie rozregulowal i niechcac czekac w nieskonczonosc, postanowilem umiescic te podroz w takim stanie jakim jest. Po kilku probach w koncu udalo mi sie dodac punk podrozy, w ktorym umiescilem caly wczesniej przygotowany tekst. Jesli Kolumber sie naprawi, to wtedy pozmieniam ustawienie tekstu tak aby pasowal do poszczegolnych etapow podrozy. Poki co, dzieki za cierpliwosc i oczywiscie mile slowa :-)
  26. s.wawelski
    s.wawelski (13.10.2014 22:25) +3
    ej-to-ja: Owszem, staram sie codziennie pisac krotkie notatki, ktore pozniej rozbudowuje :-)
  27. marger22
    marger22 (13.10.2014 22:17) +6
    Jak zobaczyłem podróż i opisy: aaa, bbb, ccc itd pomyślałem 'dość niekonwencjonalnie jak na Smoka', a wielka szkoda że tak skromnie bo zawsze czytałem relacje z wypiekami... Na szczęście opis znalazłem na końcu. No i oczywiście nie zawiodłem się, jak zwykle super! Świetnie było wrócić wspomnieniami do Portugalii po wielu latach. Kiedyś miałem przyjemność odwiedzić część z opisanych miejsc.
    Tego lata też miałem przyjemność stanąć na portugalskiej ziemi wprawdzie nie tej kontynentalnej ale odczucia odnośnie jazdy samochodem miałem równie pozytywne do Twoich. Jak na południe Europy to kultura portugalskich kierowców zaskoczyła mnie bardzo. A podejście wypożyczalni do swojej floty na Maderze było jeszcze bardziej luźne... W recepcji dostałem dokumenty i kluczyki i prośba bym odszukał sobie samochód na parkingu, na szczęście podano mi na którym piętrze szukać bo parking był kilkukondygnacyjny... Oczywiście żadnego oglądania samochodu czy też sprawdzania ilości paliwa. Przy oddawaniu samochodu nikt nawet się nie pofatygował sprawdzić czy ten samochód faktycznie gdzieś tam stoi nie mówiąc już w jakim jest stanie...
    Zdjęcia będę oglądał w miarę możliwości nie tyle moich bo nie mogę się już doczekać co Kolumbera :(
  28. ej-to-ja
    ej-to-ja (13.10.2014 22:11) +4
    Podziwiam obszerną relację, piszesz pamiętnik podczas podróży?
    Tez chciałem na koniec Europy, no ale teraz już w zasadzie nie muszę... :)
  29. s.wawelski
    s.wawelski (13.10.2014 19:13) +5
    Niestety, od kilku tygodni nie bylem w stanie zrobic zadnych przerobek w tekscie, wiec postanowilem cala opowiesc zamiescic w osobnym punkcie podrozy, co mi sie tym razem jakos cudem udalo...